PRZYZNAM SIĘ, ŻE JESTEM PORTRECISTKĄ | WYWIAD Z ELŻBIETĄ SAWICKĄ

PRZYZNAM SIĘ, ŻE JESTEM PORTRECISTKĄ | WYWIAD Z ELŻBIETĄ SAWICKĄ

Od 2 października 2023 roku w Nowogardzkim Domu Kultury będzie można zobaczyć wystawę fotograficzną „Świat w moim obiektywie”, której autorką jest znana i lubiana nowogardzka fotografka – Elżbieta Sawicka. Z tej okazji mieliśmy możliwość przeprowadzenia z Panią Elżbietą wywiadu, którego zapisem chętnie się z Państwem dzielimy.

Jak zaczęła Pani swoją przygodę z fotografią i co Panią do niej zainspirowało?

Pochodzę z rodziny fotografów. Moi rodzice mieli zakłady fotograficzne – tata w Szczecinie, a mama – Pani Teofila Misiak – tutaj, w Nowogardzie i robiła piękne zdjęcia do dokumentów i nie tylko. Zaczęłam fotografować w wieku 14 lat i fotografowałam wówczas koleżanki z klasy. Gdy skończyłam 19 lat zaczęłam współpracę z moją mamą i razem prowadziłyśmy zakład fotograficzny. Wtedy nie myślałam jeszcze o tym, że zajmę się tym zawodowo, ale stało się tak, że w 1991 roku zdobyłam dyplom mistrza i przez ponad 20 lat prowadziłam swój zakład fotograficzny. Jestem głównie portrecistką, natomiast ta przygoda z widokami zaczęła się za namową kolegi i przyznam, że bardzo to polubiłam. Miałam 9 lat jak mój tata brał mnie pod wierzbę i mówił „pokaż gdzie jest słońce, a gdzie jest cień”,  byłam wtedy trochę wystraszona, ponieważ jeszcze tego nie rozumiałam, ale on był zawzięty i uczył mnie wytrwale, a ja dzisiaj dzięki temu wiem jak operować światłem żeby wydobyć to, co najpiękniejsze. Tradycję kontynuuje moja córka, która w Ameryce skończyła studia fotograficzne i działamy tak razem.

Czy mogłaby opowiedzieć nam Pani o swoim procesie twórczym? Jak wybiera Pani tematy i komponuje zdjęcia?

Zawsze myślę sobie wieczorem, co kolejnego dnia można zrobić ciekawego. Na przykład jak były żniwa, snopki, to wyjeżdżałam z domu o tzw. złotej godzinie, jeździłam autem i szukałam pól, a później starałam się znaleźć odpowiedni kadr. Jeśli coś mnie zainspirowało, robiłam zdjęcia pod różnymi kątami, szukając tego idealnego. To nieprawda, że fotografia to tylko naciśnięcie przycisku, każde zdjęcie musi być przemyślane. Jestem wychowana na takim systemie, że klisze się oszczędzało. Trzeba popatrzeć i zrobić kilka zdjęć, ale dobrych, bo to szkoda życia i czasu na bezcelowe klikanie.

W Pani fotografiach widzę wiele widoków z Nowogardu. Czy są takie miejsca
w naszym mieście, które są dla Pani szczególnie inspirujące?

Najukochańsze miejsce to jest nasza słynna harcówka i jezioro dookoła. Ja się tutaj urodziłam i tutaj chodziłam do szkoły i od zawsze te miejsca darzę szczególnym sentymentem. A poza tym inspirują mnie drogi boczne i okolice Nowogardu. Fotografia jest ciekawa i zawsze można coś nowego odkryć, nawet w miejscu, które się dobrze zna.

Co chciałaby Pani przekazać widzom swoją wystawą? Jakie emocje lub myśli powinna wywoływać?

Naszym kochanym ludziom z Nowogardu i tym, którzy znają Nowogard, chciałabym pokazać jak piękne mamy miasto, okolice. Tę wystawę robię przede wszystkim dla mieszkańców, żeby mogli oderwać się od tej obecnej rzeczywistości i pomyśleć, że jednak są piękne miejsca i okolice i trzeba się z tego cieszyć, wychodzić na zewnątrz, na spacery i podziwiać uroki natury.

Jakie największe wyzwania napotkała Pani jako fotografka?

Największym wyzwaniem było dla mnie przejście z aparatów manualnych, analogowych na cyfrowe. To była dla mnie ogromna zmiana. Natomiast przyznam się, że nie mam problemu z uchwyceniem miejsca, kadru. Mogę fotografować nawet 5 godzin i to jest tak pochłaniająca pasja, że zupełnie nie patrzę na upływ czasu.

Wspominała Pani, że prowadziła Pani zakład fotograficzny przez ponad 20 lat. Stąd moje pytanie – woli Pani fotografować w studio czy w plenerze?

Przyznaję, że moją największą pasją jest fotografowanie portretów, wyciąganie naturalnego piękna z kobiet. Jestem portrecistką i to portret jest moim priorytetem, natomiast natura daje mi spojrzenie na to, jaki świat jest różnorodny. I powiem, że jestem pod wrażeniem, że jak zaczęłam fotografować tę naturę to dopiero zobaczyłam ile w tym piękna . Pracowałam tak intensywnie, że nie wiedziałam, kiedy jest wiosna, kiedy lato, a teraz mam czas przyjrzeć się temu, co jest na zewnątrz, stąd również powstała ta wystawa.

Czy widzi Pani, że Pani praca ewoluowała od czasu, gdy zaczęła Pani fotografować aż do teraz?

Moja praca bardzo się zmieniła. Kiedyś wszystko wykonywane było ręcznie, ręcznie rozrabiało się odczynniki, a teraz pozamykane są w specjalnych pojemnikach. Jest komputer, można bardzo dużo zmienić i zrobić zupełnie inne zdjęcia niż pierwowzór. Porównując te lata, w których zaczynałam do obecnych zauważam niesamowitą przepaść. I dobrze. Ale nawet w dzisiejszych czasach żeby zrobić dobre zdjęcie trzeba wykazać się talentem.

Czy podejmuje Pani specjalne przygotowania przed sesją zdjęciową w celu lepszego uchwycenia danego tematu, czy polega Pani na spontaniczności?

Zawsze się przygotowuję do sesji. Jeśli chodzi o portret to mam dużo ubrań, akcesoriów. Rozmawiam z modelkami przed sesją, pytam czy mają jakiś swój wzór jakby chciały wyglądać, przeprowadzam mały wywiad żeby się zorientować czego one oczekują po tych zdjęciach. Nie mogą być to takie spontaniczne kadry, ponieważ ktoś się może później rozczarować. Natomiast jeśli chodzi o zdjęcia natury to jest to taki spontan, choć nie do końca. Idę drogą i się zatrzymuję, bo widzę dobre światło i mówię „muszę to zrobić”, patrzę, gdzie jest dobre miejsce żeby zatrzymać je w kadrze. Reszta, kadr, kompozycja, jest już przemyślana. Mogę wędrować kilometr i nie zrobić żadnego zdjęcia, bo się zatrzymam i patrzę, tu niby jest zboże, są łany, ale to nie jest takie jakbym chciała i rezygnuję, wracam do auta. Nie robię na ślepo ujęć i „może się coś uda”, bo to nie jestem ja. Mi musi się udać.

Czy ma Pani ulubiony projekt lub zdjęcie, które szczególnie Panią wzruszyło lub które ma dla Pani wyjątkowe znaczenie?

Mam dużo takich zdjęć. Są to fotografie z lat kiedy zaczynałam. Kiedyś zrobiłam zdjęcie, które wygrało konkurs fotograficzny w Dzienniku Nowogardzkim i gdy zobaczyłam je w momencie, kiedy miałam przerwę od fotografii, poczułam, że muszę wrócić. Ponieważ robiłam tysiące zdjęć, nie da się wybrać tego ulubionego, są to portrety z dawnych lat, zdjęcia moich dzieci, jak córka była mała. Gdy zobaczyłam te wszystkie zdjęcia po latach i zaczęłam je oglądać to zrobiło mi się smutno, że to tak wszystko leży, nikt tego nie zobaczy. I pomyślałam, że warto je pokazać, ponieważ moje zaangażowanie w to było bardzo duże, to było całe moje życie. Ten sentyment do moich hollywoodzkich portretów przemówił i pomyślałam, że zacznę robić dalej sesje, robić zdjęcia natury i cieszę się z tego, że nie skończyłam i nie pożegnałam się z fotografią.

Jakie są Pani plany i cele jako fotografki? Czy ma Pani jakieś przyszłe projekty, które chciałaby Pani zrealizować?

Co jeszcze wymyślę? Co mnie jeszcze ujmie? Nie wiem. Chciałabym zrobić projekt cztery pory roku, powiedzmy po 10 ujęć wiosny, lata, zimy, jesieni. I tego mi brakuje w tej mojej kolekcji, takie mam dalsze plany. Ale chciałabym żeby te pejzaże były takie bardzo przejmujące, już w innym stylu, nie te takie słodkie, ale klimatyczne. Przy okazji dziękuję również Pani Dyrektor za zaproszenie i cieszę się, że mogę w tym miejscu zaistnieć po 10 latach nieobecności w Nowogardzie. Dom Kultury jest bardzo ładnym miejscem i zachęcałabym do tego, żeby ludzie pokazywali tutaj swoje prace, nie tylko fotograficzne, bo to jest ważne żeby w Nowogardzie było kulturalnie. Za mało się ludzie angażują, niech wyjdą z tych domów i niech się przechadzają do Domu Kultury.

My również zapraszamy Państwa do przechadzania się do Domu Kultury. Czekamy na Was zawsze z otwartymi ramionami. A od 2 października czekać będzie również wystawa Pani Elżbiety Sawickiej. Warto przyjść, zainspirować się i zobaczyć ten nasz Nowogard z różnych, ciekawych perspektyw. (drp)